~*~
- Wiesz co, ja nie jestem dobrą tancerką.- wydukała, widząc jak Riker zgrabnie porusza się w rytm muzyki. Blondyn tylko się zaśmiał i mruknął pod nosem, coś w stylu właśnie widzę. Co jeszcze bardziej speszyło dziewczynę. Czując się coraz bardziej zażenowana, postanowiła wydostać się z krępującej sytuacji.
- Słuchaj, muszę jeszcze coś załatwić, bardzo ważną sprawę.- powiedziała, marząc by zabrzmiało to przekonująco. Przyjrzała się uważnie Rikerowi, próbując ocenić jego reakcję, jednak ten tylko kiwnął głową i wypuścił ją z objęć.
Łatwo poszło, pomyślała. Zbyt łatwo. Odwróciła się na pięcie z zamiarem pójścia po torebkę i płaszcz do szatni.
- Laura...- usłyszała za plecami głos blondyna i uśmiechnęła się sarkastycznie do samej siebie.- a co tam masz do załatwienia? Czyżby randka?
Dziewczyna spaliła buraka na sam pomysł obwiniania ją o coś takiego. Nie umknęło to uwadze Rikera.
- A jednak.- zaśmiał się.
- Nie, nie. To kompletnie nie to.- jęknęła, myśląc gorączkowo nad wymówką.- Właśnie miałam zamiar zrobić coś, co miałam dawno załatwić, takie tam zaległe sprawy do zrobienia.
Podrapała się po karku, przeczesała włosy i wymusiła uśmiech. Za moją grę aktorską należy się Oskar.
- A jaśniej? - skrzyżował ręce.
- Pff, taki tam prezent na urodziny matki córki dziadka.- bąknęła kierując się do wyjścia, lecz blondyn ponownie, ją powstrzymał stając jej na drodze.
- Przyznaj się, że idziesz do nas po ten durny pokrowiec.
Laura palnęła się w czoło, dlaczego na to nie wpadłam?!
- No właśnie! To miałam na myśli.- uśmiechnęła się zakłopotana i ominęła chłopaka. Widząc zbliżającą się Vanessę, przyśpieszyła kroku. Prawda, zachowała się jak dziecko, ale nie mogła tak dalej robić z siebie idiotki, szczególnie przed chłopakiem swojej siostry.
- Gdzie pędzi ta królewna?- usłyszała za sobą rozzłoszczony głos Vanessy.
- Umówiła się z Rossem.
Laura obróciła się gwałtownie i zobaczyła łobuzerski uśmiech na twarzy blondyna. Już miała się zawrócić i powiedzieć co nieco, jednak powstrzymała się ostatnim głosem rozsądku. Wyszła przed studio i wyjęła komórkę, by skontaktować się z przyjacielem.
- Ansel, możesz po mnie przyjechać?- mruknęła do telefonu, z nadzieją że brunet się zgodzi.
- Nie mogę, skarbie. Rozgrywam właśnie pojedynek życia.- usłyszała dźwięki ulubionej gry chłopaka, westchnęła mocno.- Baw się dobrze.
Gdy Ansel się rozłączył, wnerwiona wcisnęła komórkę do torebki.
No cóż, pozostaje mi tylko pójść po ten cholerny pokrowiec.
Brunetka powolnym krokiem ruszyła w stronę posiadłości Lynch'ów. Właśnie w tym momencie pożałowała, że nie ma prawa jazdy. Stwierdziła, że skoro Ansel wszędzie ją wozi, to po co ma się męczyć ze zdawaniem egzaminów. Na ulicach panowała cisza, zapewne większość już spała.
No nie dziwne, zbliża się północ, mruknęła w myślach.
Laura poczuła lekkie szarpnięcie za ramię, które spowodowało że odwróciła się. Zobaczyła nieznajomego mężczyzna, od którego było czuć odór alkoholu. Jej ciało całe się spięło ze strachu.
- Co panienka robi tutaj sama?
- Ja, niee... - gula w gardle nie pozwalała na żadne słowo, błagała o jakiś ratunek.
- Nie jest sama, mogę wiedzieć co pan chce od mojej dziewczyny?- słysząc głos Rikera i gdy objął ją ramieniem poczuła ulgę. Jeszcze bardziej jej ulżyło, jak nieznajomy mężczyzna odszedł w szybkim tępie.
- Dziękuje.- uśmiechnęła się i przytuliła blondyna.
- Drobiazg Lu, odwiozę cię.- dziewczyna już chciała odmówić, lecz Riker jej przerwał.- Lauro, do naszego domu jest kawał drogi, poza tym o tej porze wszystko może się zdarzyć, więc nie masz nic do gadania.- uśmiechnął się i wyciągnął do niej ramię.
Przewróciła oczyma i złapała za nie. Blondyn wolnym krokiem poprowadził ją do samochodu. Cieszył się, że złapał z nią jakiś kontakt. Zauważył, że nie jest taka zła, jak mówiła jego dziewczyna. Jak dżentelmen otworzył drzwi auta, a gdy brunetka wsiadła, zamknął je i wsiadł za kierownicę. Odpalił pojazd i ruszył w stronę domu. Między nimi panowała przyjemna cisza. Riker włączył radio i wystukiwał rytm palcami na kierownicy. Laura siedziała zatracona w swoich myślach. Cholernie zazdrościła Vanessie takiego chłopaka. Przystojny, zabawny, troskliwy, wyrozumiały i z pasją. Jej starszej siostrze przytrafiło się ogromne szczęście, czuła że to odpowiedni chłopak dla Van. Blondyn spojrzał na swoją towarzyszkę i postanowił przerwać trwającą od dłuższego czasu ciszę. Ściszył radio i delikatnie odchrząknął, czym zwrócił uwagę Laury.
- Jesteś zła, za to co powiedziałem Vanessie?
- O tym, że idę się spotkać z Rossem?- przytaknął, a ona cicho się zaśmiała.- Dlaczego to zrobiłeś?
- Bo wiedziałem, jak ją to ucieszy. Nie widziałaś błysku w jej oczach i szerokiego uśmiechu, jest szczęśliwa, że masz odpowiednie dla siebie towarzystwo.- uśmiechnął się do niej, co delikatnie odwzajemniła.
- Jak ty to tobisz?
- Ale, co takiego?- spojrzał na nią nie rozumiejąc, co ma na myśli.
- Tak łatwo łapiesz ze mną kontakt, jak?
- Może dlatego, że mam brata w twoim wieku i z bardzo podobnym charakterem.
Laura przytaknęła ze zrozumieniem.
- A taniec? Wychodzi ci znakomicie!
- Oj, przestań.- zaśmiał się zawstydzony.- Tańczę od małego i występuje w Tańcu z gwiazdami, więc ciągle mam z tym styczność.
- Czyli...
- Tak, tam na planie poznałem Vanessę.- uśmiechnął się na samo wspomnienie o jego dziewczynie.
- Kocham Van, jest wspaniałą dziewczyną. Ale ma kilka wkurzających wad, z którymi nie idzie wytrzymać.- westchnęła.
- Lauro, każdy ma, tylko musisz je zaakceptować.- uśmiechnął się i skręcił na podjazd pod domem. Zgasił silnik i spojrzał na brunetkę.- Dalej już chyba sobie poradzisz.
Dziewczyna podziękowała i wysiadła z auta, zobaczyła jak Riker cofa i odjeżdża w stronę studia. Westchnęła i zaczęła iść w stronę drzwi wejściowych. A może by tak teraz pójść do domu? Chociaż nie, Riker zobaczy że nie zabrałam pokrowca. Kurde! Laura od paru minut wahała się czy zapukać czy może zawrócić i pójść w swoją stronę. Opinia blondyna i brak upokorzenia było ważniejsze, powoli wyciągnęła rękę by zastukać, lecz drzwi nagle się otworzyły.
- Zastanawiałem się, jak długo jeszcze będziesz tutaj stała, wejdź.
Brunet zaśmiał się i otworzył szerzej drzwi, wpuszczając dziewczynę. Laura będąc w dalszym szoku, weszła do środka i zdjęła szpilki.
- Dziękuję, Rocky?- modliła się, że trafiła z imieniem.
- Tak, Rocky. Dla przyjaciół Rocky singiel, chcę twój numer wspaniały.- brunetka otworzyła szerzej oczy, a chłopak się zaśmiał.- Nie no, żartuję. Chodź do salonu.
Już w korytarzu słyszała głośne rozmowy, śmiechy i kłótnie. Idąc mijali ścianę, całą wypełnioną rodzinnymi fotografiami. Laura patrzyła na nie z dużym zaciekawieniem, miała ochotę stanąć i przyjrzeć się każdemu z nich. Lecz wiedziała, że wyjdzie na wariatkę, więc szła za Rocky'm. Zanim przekroczyli próg usłyszała tylko.
- I kto teraz obrócił kota ogonem?
- Ale my nie mamy kota.
Jak weszli do salonu brunetka zobaczyła ich w jednym miejscu. Ross i Ell siłowali się o konsolę, a Rydel malowała paznokcie. Zazdrościła im tak dobrej relacji. Ona z Vanessą przeprowadzi raz na jakiś czas krótką pogawędkę. Nie jeżdżą na zakupy, do kina lub kawiarni, wszystko osobno. Chociaż zauważyła, że Riker zmienia jej siostrę i to na lepsze.
- Mamy gościa!- brunet krzyknął i rozłożył się na kanapie.
Wszystkie pary oczu skierowały się właśnie na nią, powodując rumieńce na jej twarzy. Ross odpuścił i podszedł do niej dając jej buziaka w policzek.
- Hej, Lau.
Jedyne na co zdołała się wysilić to wysłanie do niego delikatnego uśmiechu. Doprowadził do tego, że każdy patrzył na nich ze zdziwieniem, a Laura w środku wybuchała od gorąca. Rydel chrząknęła, czym sprowadziła wszystkich na ziemię.
- Więc Lau, co ty tutaj robisz?- uśmiechnęła się przyjaźnie i spojrzała na brunetkę.
- Riker przywiózł mnie po mój pokrowiec od gitary, mogłabym go odzyskać?
- Pewnie! Chodź zaprowadzę cię tam!- krzyknęli w tym samym czasie Rydel i Ross. Blondynka spojrzała na brata i złapała dziewczynę za rękę i zaprowadziła do pokoju starszego brata.
- Gdzie on mógł go położyć.- Rydel mówiła pod nosem i kręciła się po pokoju. Laura dokładnie się jej przypatrywała. Blondynka otworzyła szafę i uśmiechnęła się szeroko.
- Tutaj jest, proszę.- podała jej futerał.
- Dziękuję, Rydel. Więc, ja się zbieram.- Laura zaczęła się kierować do wyjścia.
- Oszalałaś? Jest pierwsza w nocy! Odwiozę cię.
Brunetka wiedziała, że nie ma co z nią dyskutować, bo będzie tak samo jak z Rikerem. Zeszły na dół, zgarnęły kluczyki do auta Rydel, założyły buty i wyszły. Jechały w ciszy, nie była ona krępująca, lecz przyjemna. Gdy dojechały do domu sióstr Marano, blondynka powiedziała, coś czego Laura się nie spodziewała.
- Wyjdziemy na jakieś zakupy, kawę?
- Pewnie, miło będzie.- chwyciła tylko karteczkę z numerem telefonu, otworzyła drzwi i wysiadła.
- Laura, Ross to dobry chłopak.- usłyszała zanim zamknęła drzwi, a Rydel od razu odjechała. Brunetka zastanawiała się, co ona miała na myśli. Otworzyła dom, po czym zamknęła. Skierowała się do kuchni i zrobiła kanapkę z marmoladą, gdyż bardzo burczało jej w brzuchu. Poszła do pokoju, odłożyła futerał i skierowała się w stronę łóżka. Klejącą mazią jest truskawkowa marmolada, ponieważ Laura potknęła się o dywan, a jej kanapka wylądowała na podłodze. Brunetka nie mając siły jej sprzątać, rzuciła się na łóżko i po pewnym czasie zasnęła w ubraniach.
_____________________________
HEJKA MISIACZKI
tutaj SYLWIAAAA
JUPI
przepraszam za jakiekolwiek błędy!
cieszę się, że ktoś jeszcze tutaj jest
cieszę się, że nie jesteście bardzo na nas źli
kocham!
I do następnego!!
No w końcu nowy rozdział! Tyle się naczekałam, ale było warto. :) Rozdział wyszedł cudownie.
OdpowiedzUsuńCzekam na next. :*
Wreście rozdział :)
OdpowiedzUsuńGenialny :)
Tak długo na niego czekałam! Ale warto mam nadzieję że next będzie szybciej
OdpowiedzUsuńSuper rozdział :*
OdpowiedzUsuńCzekam na next <3